Dzień 11

 

Tego dnia na warsztat dotarł Volkswagen Passat B6 w którym korbowód uszkodził blok silnika , więc trzeba było wymienić silnik.

Adrian z Tomkiem zajeli się tym samochodem , gdy ja  wymienialem klocki hamulcowe .

Z dnia na dzień było coraz fajniej , czas szybko upływał , a pracy było wystarczająco dużo aby zostać do późnej nocy :)

 

Dzien 10 

 

Coraz ciężej rano wstawało się na autobus .

Zmęczenie kumulowało się i dopadało mnie z dnia na dzien coraz bardziej.

Warsztat odwiedzało bardzo dużo ludzi z Polski.

Przynajmniej połowa klientów była Polakami.

Tego dnia otrzymalismy Seata Leona do rozebrania na części pierwsze ponieważ , samochód  bez silnika przeznaczony był na złomowanie.

Po powrocie i posiłku w domu , spotkaliśmy się kolejny raz :)

 

Dzień 8 

Poniedziałek

Przyszedł czas na pierwsze zajęcia praktyczne.

O 7:30 mieliśmy  autobus , więc na przystanku pojawiłem się 20 minut szybciej . W ten dzień ze mną i z Adrianem jechała pani Eva z biura aby wręczyć nam bilety oraz pokazać gdzie musimy wysiadać i gdzie iść. Tego dnia na dworzec autobusowy przyjechał po nas Zenek z bratem Robertem. Zenek był właścicielem zakładu gdzie pracowaliśmy . Po dojechaniu na miejsce pezebraliśmy się i zaczeliśmy pracę. Na początku było trzeba sie zaklimatyzować w warsztacie , zobaczyć gdzie leżą dane narzędzia itd.Pierwszym naszym zadaniem była wymiana oleju oraz jego filtru.Wracaliśmy nieco szybciej aby zdążyć na autobus powrotny o 17:25. Na nasze nieszczęście z racji że nie wiedzieliśmy z którego peronu odjeżdża , spóźniliśmy się 2 minuty :( Musieliśmy czekać na nastepny który odjeżdżał za godzine , więc żeby nie siedzieć bezczynnie, wybraliśmy się na spacer aby nieco poznać  Cork. Potem wróciliśmy do domu :)Takimi autobusami podróżowaliśmy. Przejazdy były bardzo przyjemne.

 

Dzień 9

Od tego dnia podróżowaliśmy sami. Dostaliśmy zgodę aby jeżdzić późniejszym autobusem , czyli o 8:30 :)

Na warsztacie pracował jeszcze Tomek. Łatwo pracowało kiedy wszyscy byli z Polski .

Dzień przebiegł nam przyjemnie i w miarę szybko .

Zmęczenie dopadło mnie w autobusie powrotnym więc postanowiłem się zdrzemnąć :)

Dzień 7

W tym dniu mieliśmy zaplanowaną wycieczkę do "Cliffs of Moher". Było to daleko od naszego miasta więc podróż była dość długa.

Zanim dotarliśmy na miejsce , zatrzymalismy się w Lahinch , gdzie był wspaniały widok na ocean.Na miejscu otrzymalismy bilety i mogliśmy przez 2 godziny zwiedzać cudowne widoki.

Pogoda niestety z minuty na minutę robiła się coraz gorsza aż w końcu zaczeło padać.

Trzeba było bardzo uważać , ponieważ nie problem było się poślizgnąć a spad w dół wynosił ponad 250 metrów.

Widoki były oszałamiające , żadne zdjęcia nie oddadzą tego uroku. 

Na końcu kupiłem pamiątkowy magnes na lodówkę z widokiem klifów.Czas było wracać. Po całym dniu byłem nieco zmęczony bo sporo się nachodziłem:)